
„To moje, to twoje, a to… nasze?” – o błędach i dobrych decyzjach przy rozstaniach z majątkiem w tle – część II
W pierwszej części naszej rozmowy z radcą prawnym i mediatorem sądowym Piotrem Wosiem – założycielem Kancelarii ACTIO, specjalizującym się od lat w sprawach rodzinnych i majątkowych – skupiliśmy się na tym, jak zabezpieczyć finanse w trakcie małżeństwa, czym jest wspólność majątkowa i kiedy warto pomyśleć o intercyzie.
- Część I – „Miłość miłością, ale umowa nie zaszkodzi” – o finansach w małżeństwie z radcą prawnym Piotrem Wosiem
- Blog o prawie rodzinnym radcy prawnego Piotra Wosia: Rozwód Kraków
Teraz czas na temat, który wielu parom spędza sen z powiek – podział majątku po rozwodzie. Porozmawiamy też o emocjach, jakie towarzyszą takim sprawom, o ukrywaniu majątku, najczęstszych błędach oraz o tym, jak mądrze wejść w związek, mając już coś własnego.
Czy możliwe jest ustalenie „częściowego rozdzielenia majątku” – np. tylko w zakresie nieruchomości czy firmy?
Tak, takie rozwiązanie jest możliwe – prawo dopuszcza tzw. umowy majątkowe małżeńskie z modyfikacjami. Małżonkowie mogą w umowie notarialnej wyłączyć niektóre składniki majątku ze wspólności, pozostawiając resztę we wspólnym zarządzie.
Na przykład można ustalić, że nieruchomości będą stanowiły majątek osobisty każdego z małżonków, lub że tylko przedsiębiorstwo prowadzone przez jednego z małżonków będzie wyłączone ze wspólności, a cała reszta – jak dochody z pracy, ruchomości, środki na koncie – pozostanie wspólna.
Takie „częściowe rozdzielenie” wymaga jednak precyzyjnej umowy notarialnej, w której jasno określi się, co jest objęte wspólnością, a co nie. To bardzo dobre rozwiązanie dla par, które chcą zachować przejrzystość finansową, ale niekoniecznie decydować się na pełną rozdzielność majątkową.
Jakie dokumenty warto gromadzić w trakcie trwania małżeństwa, aby ewentualny podział majątku był prostszy?
Z mojego doświadczenia wynika, że osoby, które potrafią na bieżąco dokumentować wspólne inwestycje i większe wydatki, mają znacznie łatwiej w ewentualnym postępowaniu o podział majątku.
Warto gromadzić m.in.:
- umowy zakupu wartościowych przedmiotów (np. samochodu, sprzętu RTV, mebli),
- dowody wpłat z konta jednego z małżonków na rachunki kredytowe, wspólne inwestycje,
- faktury i paragony dokumentujące zakupy ze wspólnych środków,
- historię rachunków bankowych – najlepiej w formie regularnych wyciągów,
- umowy kredytowe i leasingowe, jeśli jedna ze stron zaciąga je w imieniu obojga,
- umowy najmu, umowy darowizny, decyzje spadkowe – by rozróżnić majątek wspólny i osobisty.
Podczas rozwodu lub podziału majątku to właśnie dowody pochodzenia środków decydują o tym, co komu się należy – im więcej rzetelnej dokumentacji, tym mniej nieporozumień i domysłów.
Jak wygląda proces podziału majątku po rozwodzie? Czy zawsze musi się to odbywać w sądzie?
Nie zawsze. Podział majątku może odbyć się na dwa sposoby: polubownie albo sądownie. Jeśli byli małżonkowie są zgodni, możliwe jest sporządzenie umowy o podział majątku, a jeśli w grę wchodzi nieruchomość – taka umowa musi mieć formę aktu notarialnego.
Jeśli jednak strony nie są w stanie dojść do porozumienia co do wartości majątku, sposobu jego podziału lub nakładów, które poniosły w czasie trwania małżeństwa, konieczne jest wszczęcie postępowania sądowego. Taki proces może trwać nawet kilka lat, szczególnie gdy w grę wchodzą nieruchomości, firmy lub majątek o dużej wartości.
Warto zaznaczyć, że sąd rozwodowy nie dzieli majątku z urzędu – trzeba o to wnieść osobno, a zazwyczaj dzieje się to już po zakończeniu sprawy rozwodowej.
Kto decyduje, co komu przypada, jeśli strony nie są zgodne?
Jeśli strony nie mogą porozumieć się polubownie, ostateczne decyzje podejmuje sąd. Sąd analizuje skład majątku wspólnego, wartość poszczególnych składników, ewentualne nakłady z majątków osobistych oraz to, kto w jakim stopniu przyczynił się do powstania majątku.
Co ważne, co do zasady udziały w majątku wspólnym są równe, ale można wnioskować o ustalenie nierównych udziałów, jeśli jedna strona np. nie przyczyniała się do powstania majątku, trwoniła środki lub działała na jego szkodę. Taki wniosek trzeba jednak dobrze uzasadnić i poprzeć dowodami.
Jeśli w skład majątku wchodzi np. jedno mieszkanie, które chce zatrzymać każdy z małżonków, sąd – po ocenie sytuacji – przyznaje je jednej osobie, z obowiązkiem spłaty drugiej.
Czy częściej toczy Pan sprawy, gdzie konflikty dotyczą majątku, czy opieki nad dziećmi?
To zależy od danej sprawy, ale rzeczywiście największe napięcia najczęściej pojawiają się wokół dwóch tematów: dzieci i pieniędzy. W sprawach rozwodowych, które prowadzę, często obserwuję, że te kwestie się przenikają – np. jedna strona utrudnia kontakty z dzieckiem, próbując wymusić określony podział majątku, albo odwrotnie – blokuje podział majątku w reakcji na spór o władzę rodzicielską.
Jeśli miałbym wskazać tendencję, to w ostatnich latach sprawy majątkowe stają się coraz bardziej złożone – nie tylko ze względu na rosnącą wartość aktywów (np. kredytowane nieruchomości, firmy, inwestycje), ale też przez większą świadomość praw majątkowych i rosnącą liczbę małżeństw zawierających intercyzy.
Jakie błędy najczęściej popełniają małżonkowie przy próbie samodzielnego dzielenia majątku?
Najczęstszy błąd to działanie „na słowo honoru” – czyli brak spisania jakichkolwiek ustaleń. Wiele osób ustala coś ustnie, po czym jedna ze stron zmienia zdanie lub odmawia wykonania porozumienia. Bez dowodów ustalenia te są w praktyce niewiele warte.
Kolejny problem to nierówność informacji – np. jedna strona zna wartość inwestycji, polis czy nieruchomości, druga nie. Brak rzetelnej wyceny majątku powoduje, że podział jest niesprawiedliwy.
Często też małżonkowie nie rozliczają nakładów, czyli np. wkładu z majątku osobistego na wspólny majątek (albo odwrotnie) – a to może oznaczać stratę dużych kwot.
Zdarza się także, że przy samodzielnym podziale pomija się zobowiązania, takie jak wspólny kredyt hipoteczny. Fakt, że jedno z małżonków przejmuje mieszkanie i deklaruje spłatę, nie zwalnia drugiego z odpowiedzialności wobec banku, jeśli nie zostanie to uregulowane formalnie.
Zawsze zachęcam do konsultacji z prawnikiem – nawet jeśli małżonkowie planują porozumienie bez sądu. Dobrze spisana umowa może zaoszczędzić im wielu lat niepotrzebnych sporów.
Jakie spory finansowe między małżonkami najczęściej kończą się w sądzie?
Najczęściej do sądu trafiają sprawy, w których chodzi o nieruchomości, kredyty i firmy. Gdy w grę wchodzi mieszkanie kupione na kredyt, a małżonkowie nie mogą dojść do porozumienia, kto je przejmie i jak rozliczyć spłaty, bardzo szybko kończy się to w sądzie.
Często są to też sytuacje, gdzie jeden z małżonków zainwestował więcej z majątku osobistego – np. z darowizny od rodziców – ale nie potrafi później udowodnić, że te pieniądze pochodziły z jego wyłącznych środków. Kolejny typowy spór to nakłady na dom wybudowany na działce, która była własnością jednego z małżonków – czyli klasyka: dom wspólny, grunt osobisty.
Na sali sądowej lądują też sprawy, w których małżonkowie nie mają wiedzy o pełnym składzie majątku, podejrzewają się nawzajem o ukrywanie oszczędności, firm czy inwestycji. Gdy brakuje przejrzystości – nie ma zaufania, a stąd już tylko krok do sporu.
Czy zdarza się, że jeden z małżonków ukrywa majątek? Jak sąd to ocenia?
Zdarza się – i to częściej, niż mogłoby się wydawać. Jedna strona nagle „nie pamięta” o koncie oszczędnościowym, przenosi środki na rachunek osoby trzeciej, wypłaca gotówkę tuż przed rozwodem albo zaciąga kredyty bez wiedzy współmałżonka.
Sąd – co do zasady – nie podejmuje inicjatywy dowodowej, więc to strona, która twierdzi, że majątek został ukryty, musi to udowodnić. Tu ogromne znaczenie mają dowody w postaci historii przelewów, umów, wyciągów bankowych, zeznań świadków czy opinii biegłych.
W praktyce ukrywanie majątku działa krótkoterminowo – wcześniej czy później sprawa wychodzi na jaw, a sąd może potraktować takie zachowanie jako działanie w złej wierze, co wpływa np. na ocenę uczciwości przy podziale.
Dlatego zawsze mówię jasno: warto rozmawiać szczerze, a jeśli już trzeba coś ukrywać – to może pora zastanowić się, czy to małżeństwo jeszcze działa.
Jakie emocje najczęściej towarzyszą podziałowi majątku? I jak Pan jako prawnik radzi sobie z tym w praktyce?
Podział majątku to nie tylko liczby – to historia wspólnego życia zaklęta w konkretnych rzeczach: domu, samochodzie, meblach, oszczędnościach. Często widzę, że walka o telewizor czy stół to w rzeczywistości walka o szacunek, sprawiedliwość, rozliczenie z przeszłością.
Najczęstsze emocje to poczucie krzywdy, żalu i rozczarowania. Ludzie czują się oszukani, bo ktoś ich zostawił, a teraz jeszcze “zabiera to, na co pracowali”. Albo odwrotnie – mają poczucie, że oddali wszystko i teraz nie mają nic.
W mojej pracy staram się tłumaczyć klientom, co jest realne i możliwe, a co tylko „karą dla drugiej strony”. Uczę ich myślenia strategicznego: czy warto walczyć o każdy grosz, jeśli to oznacza kilka lat procesu? Czy lepiej zawrzeć ugodę i szybciej zacząć nowe życie?
Empatia, jasna komunikacja i trzeźwe spojrzenie – to najważniejsze narzędzia w takich sprawach.
Co poradziłby Pan osobie, która wchodzi w związek małżeński, a ma już mieszkanie lub spore oszczędności?
Przede wszystkim: świadomość prawna to nie brak zaufania, tylko przejaw dojrzałości. Jeśli ktoś posiada majątek osobisty – czy to mieszkanie, czy oszczędności – warto pomyśleć o jego zabezpieczeniu, np. poprzez intercyzę.
Rozdzielność majątkowa nie oznacza, że para nie będzie się dzielić wydatkami czy nie planuje wspólnej przyszłości. To raczej sposób na jasne rozdzielenie tego, co było „przed” i „po” ślubie.
Warto też prowadzić przejrzysty system finansowy: wiedzieć, z czego opłacane są inwestycje, jak dokumentowane są nakłady i kto pokrywa wspólne zobowiązania. Takie podejście znacznie upraszcza życie – niezależnie od tego, czy małżeństwo przetrwa, czy nie.
Jak rozmawiać o pieniądzach w małżeństwie, by nie zaczynać wojny, tylko chronić obie strony?
Najważniejsze to zmienić podejście do rozmów o finansach. To nie jest temat tabu ani pole minowe – to coś, co dotyczy każdego dnia wspólnego życia.
Zamiast rozmawiać o „co moje, co twoje”, warto mówić: jak chcemy to wspólnie poukładać, by było sprawiedliwie i bezpiecznie. Pomocne są konkretne pytania:
- Jak będziemy dzielić codzienne wydatki?
- Co zrobimy, jeśli jedno z nas przestanie pracować?
- Czy zakupy większej wartości będziemy uzgadniać wspólnie?
Warto też umówić się, że rozmowy o pieniądzach prowadzi się na spokojnie, nie w emocjach, z konkretnym celem: zrozumienia, a nie oskarżeń.
Dobre porozumienie finansowe w związku nie polega na tym, by wszystko dzielić po równo – ale by każdy czuł się bezpieczny, szanowany i miał jasność, na czym stoi.
Choć pieniądze są tylko jednym z wielu obszarów, które trzeba uporządkować po rozpadzie małżeństwa, to właśnie one często wywołują największe emocje. Dlatego warto rozmawiać o nich nie tylko z partnerem, ale też – w razie potrzeby – z prawnikiem.
To jeszcze nie koniec naszej rozmowy z Piotrem Wosiem. Już wkrótce ruszamy z nowym cyklem „Zapytaj Eksperta”, w którym nasz gość – radca prawny i mediator sądowy – będzie regularnie odpowiadać na pytania naszych czytelniczek z zakresu prawa rodzinnego.
Rozwód, alimenty, kontakty z dzieckiem, podział majątku, ograniczenie władzy rodzicielskiej – jeśli masz pytanie, które od dawna Cię nurtuje, napisz je w komentarzu lub wyślij do redakcji. Najciekawsze pytania opublikujemy wraz z odpowiedziami w kolejnych odsłonach cyklu.
Prawo rodzinne bez niezrozumiałego języka i bez oceniania – wprost, konkretnie i z troską. Już wkrótce na naszym portalu.
Czy muszę zgadzać się na rozwód bez orzekania o winie, jeśli czuję się pokrzywdzona przez męża, to on jest winien?