
Relacje międzyludzkie są fundamentem naszego codziennego życia – zarówno w domu, jak i w pracy. To one kształtują nasze doświadczenia, wpływają na nasze szczęście i pomagają osiągać cele. Jednak nawet w najlepszych relacjach pojawiają się konflikty, które mogą prowadzić do nieporozumień, frustracji i oddalania się od siebie. Katarzyna Lewandowska w swojej książce Świadome relacje bez kłótni o rację(Wydawnictwo Onepress) stawia tezę, że konflikt sam w sobie nie jest zły – wręcz przeciwnie, może być początkiem głębszego zrozumienia i lepszej komunikacji. W książce znajdziemy nie tylko praktyczne wskazówki, jak radzić sobie z trudnymi sytuacjami, ale także przemyślenia na temat tego, jak świadomie budować porozumienie, wyciągać wnioski z konfrontacji i wprowadzać harmonię w życie.
Lewandowska, czerpiąc z własnego doświadczenia jako coach i trenerka biznesu, przekonuje, że szczera komunikacja oraz gotowość do wsłuchania się w potrzeby innych to klucze do sukcesu. To książka, która przemawia zarówno do tych, którzy zmagają się z trudnościami w relacjach zawodowych, jak i do tych, którzy chcą poprawić atmosferę w swoich domach. Dzięki przystępnemu językowi i praktycznym przykładom jest to lektura, która porusza, inspiruje i – co najważniejsze – daje konkretne narzędzia do działania.
Jednym z głównych założeń Lewandowskiej jest zmiana naszego podejścia do konfliktów. Wbrew powszechnemu przekonaniu, że spory psują relacje, autorka przedstawia je jako możliwość do wzrostu i zbliżenia. Konflikt, jak pisze, jest swego rodzaju „krzykiem relacji”, który wskazuje, że pewne potrzeby czy wartości zostały zaniedbane. Dzięki temu konfrontacja nie musi być destrukcyjna – może być szansą na uwolnienie złych emocji, ujawnienie ukrytych prawd i znalezienie rozwiązań, które zadowolą obie strony.
Lewandowska oferuje konkretne narzędzia i strategie, które pomagają prowadzić rozmowy w sposób świadomy i konstruktywny. W książce znajdziemy wskazówki, jak:
- rozpoznawać własne emocje i potrzeby, zanim przystąpimy do rozmowy,
- aktywnie słuchać, by zrozumieć drugą stronę, zamiast skupiać się wyłącznie na swoich racjach,
- formułować komunikaty w sposób nieagresywny i wspierający,
- zarządzać napięciem i unikać eskalacji konfliktu,
- wyciągać z konfrontacji budujące wnioski, które pomogą uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości.
Każda z tych metod jest poparta przykładami z życia codziennego – zarówno z życia rodzinnego, jak i zawodowego – co czyni książkę jeszcze bardziej praktyczną i łatwą do zastosowania.
Jednym z najważniejszych elementów książki jest podkreślenie roli szczerej i otwartej komunikacji. Autorka przekonuje, że wiele problemów w relacjach wynika z niedopowiedzeń, braku jasności lub lęku przed wyrażeniem swoich potrzeb. Uczy, jak mówić wprost o tym, co dla nas ważne, jednocześnie szanując granice i emocje drugiej strony.
Katarzyna Lewandowska czerpie z własnego bogatego doświadczenia jako coach, trenerka biznesu i negocjatorka. Jej podejście jest nie tylko teoretyczne, ale również praktyczne – każda wskazówka wynika z lat pracy z ludźmi i obserwacji ich zachowań w różnych środowiskach. Widać w tej książce także wrażliwość i umiejętność spojrzenia na relacje z perspektywy zarówno emocjonalnej, jak i pragmatycznej.
Dlaczego warto sięgnąć po tę książkę?
Katarzyna Lewandowska oferuje zupełnie nowe spojrzenie na konflikt, który w naszej kulturze często postrzegany jest jako coś negatywnego. Autorka uczy, że spory i różnice zdań to naturalna część każdej relacji, a ich pojawienie się może być okazją do pogłębienia więzi i lepszego zrozumienia siebie nawzajem. Konflikt, jak pisze Lewandowska, „krzyczy” o tym, co ważne, uwalnia złą energię i konfrontuje nas z naszymi potrzebami oraz wartościami. To książka, która pomaga zmienić nasze podejście do kłótni – zamiast unikać trudnych rozmów, uczymy się je prowadzić w sposób konstruktywny.
W świecie, który wymaga od nas coraz szybszego tempa działania i w którym stres oraz presja są na porządku dziennym, łatwo o nieporozumienia i konflikty. Lewandowska przypomina, że jakość naszych relacji wpływa bezpośrednio na jakość naszego życia. To, jak komunikujemy się z innymi, determinuje naszą codzienną satysfakcję, efektywność w pracy, a nawet nasze zdrowie psychiczne. Jej książka to przewodnik po tym, jak wprowadzić harmonię i zrozumienie do naszych interakcji, co ma nieoceniony wpływ na nasze życie.
Katarzyna Lewandowska to nie tylko teoretyk – to praktyk, który przez lata swojej kariery zawodowej zdobywał doświadczenie w prowadzeniu szkoleń, zarządzaniu zespołami i pracy z ludźmi w trudnych sytuacjach. Dzięki temu jej wskazówki są konkretne, użyteczne i poparte wieloletnią praktyką. Dodatkowo, jej lekkość w przekazywaniu wiedzy sprawia, że książkę czyta się z przyjemnością, a zawarte w niej treści łatwo wprowadza się w życie.
Świadome relacje bez kłótni o rację to książka, która uczy, jak przejść od frustracji do harmonii w relacjach międzyludzkich. Dzięki niej odkryjesz, że konflikt nie musi być końcem porozumienia, lecz początkiem dialogu. To idealna pozycja dla każdego, kto chce poprawić jakość swoich relacji – w domu, w pracy i w codziennych kontaktach z innymi. Warto ją przeczytać, by nauczyć się budować mosty tam, gdzie wcześniej widzieliśmy przepaść.
Zachęcamy serdecznie do zapoznania się z fragmentem książki poniżej! To doskonała okazja, by poczuć klimat tej wyjątkowej publikacji, poznać styl autorki i zobaczyć, jak praktyczne wskazówki Katarzyny Lewandowskiej mogą wpłynąć na jakość Twoich relacji w życiu codziennym. Może to być pierwszy krok do bardziej świadomej i harmonijnej komunikacji zarówno w domu, jak i w pracy!
Fragment książki
Przyjmowanie krytyki
— Obiecałam, że porozmawiamy o przyjmowaniu feedbacku — rozpoczęła kolejne szkolenie Kasia. — Jako kanwę wykorzystamy model JOHARI. Nazwa powstała z połączenia imion twórców: psychologów Josepha Lufta i Harry’ego Inghama. Metoda jest stosowana do pogłębienia wiedzy o samym sobie, lepszego poznania innych i dzięki temu podniesienia poziomu bezpieczeństwa w grupie.
W modelu mamy cztery obszary.
Ja publiczne, zwane też areną, to nasz salon i cała część przeznaczona dla gości. Tu mamy wysprzątane i elegancko urządzone. Jeśli kogoś nie znamy, to być może zostanie na progu, ale im bliższa znajomość, tym bardziej komfortowo się czujemy, kiedy przemieszcza się po naszym terenie. Tu znajdują się informacje o nas, które są jawne i swobodnie prezentowane. Mówimy zarówno o postawach, zachowaniu, wiedzy, doświadczeniu, umiejętnościach, poglądach, jak i emocjach. To, co ja sama wiem o sobie i inni też to wiedzą. Jeśli obszar ten jest duży (sporo o sobie wiemy), to płynniej się komunikujemy, lepiej się rozumiemy, swobodniej zderzamy swoje
opinie. W zespołach, które „znają się jak łyse konie”, z szeroką areną, nie ma potrzeby koncentrowania się na treści wypowiedzi. Mówimy swobodnie, bo ufamy swoim intencjom.
Drugim obszarem jest ja ukryte albo ślepe ja. To taki pokój z dużym oknem, przez które inni swobodnie zaglądają, ale my nie mamy świadomości, że to tak widać. Tam chowamy irytację, smutek, brak poczucia bezpieczeństwa, brak wiedzy i wydaje nam się, że to ukryliśmy. Zdarza się, że zatajone jest nawet przed nami. Sami zapomnieliśmy, co tam jest. Rzadko zaglądamy. A na przykład możesz nie zdawać sobie sprawy, że tworzysz atmosferę, w której inni czują się swobodnie i mają poczucie, że mogą być sobą. Dowiadujesz się tego dopiero z feedbacku. Duża strefa ja ukrytego może oznaczać, że twoi współpracownicy zachowują dla siebie to, co o tobie wiedzą. Nikt nie pracuje wydajnie, kiedy jest „w ciemności”, dlatego ważne jest, aby adaptować ten obszar do areny. Mamy też ja prywatne (fasada). To nasza sypialnia i prywatna łazienka. To, co wiem o sobie — różnego rodzaju informacje, uczucia — ale nie chcę tego ujawniać.
Oczywiście możemy mieć wybrane osoby, które wpuszczamy na ten teren, ale ponieważ tam znajdują się również lęki, sekretne plany, marzenia, fantazje, tajemnice, to bardzo starannie dobieramy tu gości. Warto pamiętać, że nie uzdrowisz tego, o czym milczysz. Odważne osoby (lub zmuszone przez życie) podejmują się sprzątania tego obszaru, bo czasami można tu znaleźć „gnijące ziemniaki”, które zasmradzają cały dom.
Ja nieświadome (piwnica) to obszar, którego nie zna nikt. Ani ty, ani twoja rodzina, ani znajomi. Nikt nie ma pojęcia, co tam jest. Większość z nas przechowuje tam schematy, przekonania jeszcze z czasów dzieciństwa, spore pokłady lęku, niepewności i bezradności, nieznane choroby. Tu trzymamy stłumione emocje, które jak głodne dzikie zwierzęta krążą po klatce. Czasami udaje im się podkopać i z impetem wedrzeć do salonu, ale szybko wyłapujemy towarzystwo i dodajemy kilka warstw betonu. Tu, w wilgoci, rosną „grzybki halucynki”, których owocniki przenikają ściany i wywołują w nas nerwowość, zmęczenie, depresję. Nie chcesz tam schodzić, a w piwnicy czekają naturalne talenty i zdolności, o których nawet nie wiesz.
Niezwykłe potencjały, które czekają na spełnienie. Przejścia do wymiarów w tobie, o jakich nawet nie śniłaś. Ponieważ jednak nikt nas nie nauczył, jak oswajać swoje tygrysy, jak oświetlać pajęczyny, to często potrzebujemy innych do tego, by tam zejść. Albo nas prowadzą terapeuci, coachowie, albo sami czytamy, doświadczamy, krok po kroku zaglądając w ciemność.
Oczywiście praca w tym obszarze wymaga specjalnych warunków, więc nie będziemy absolutnie tego dotykać. Prywatność też zostawimy niejawną.
Pokazuję wam model, by poszerzyć zasięg areny o kawałeczek ja ukrytego. Czegoś, co inni o każdym z was wiedzą, a wy nie macie tej świadomości. Zrobilibyśmy rundkę informacji zwrotnych, anonimowych, na kartkach. Co wy na to?
— Tak coś czułam… — Ola nie była zachwycona.
— To znaczy, że wolałabyś nie?
— Wolałabym wiedzieć. Chociaż to może być trudne. Na samą myśl bije mi szybciej serce. No, ale zróbmy to.
— To może inaczej. Kto by chciał? — zapytała otwarcie Kasia. Wszystkie ręce znalazły się w górze, choć twarze zdradzały mieszankę ciekawości i niepewności.
— No to jedziemy. Podzielcie, proszę, czystą kartkę na dwie części. Jedna to będzie arena, a drugie ja ukryte. U góry napiszcie swoje imię. Pierwszy krok polega na wypełnieniu samodzielnym. W oba obszary wpiszcie kilka określeń na swój temat. Zarówno tych, z których jesteście dumni, jak i tych, które bywają trudnością. Na przykład na mojej arenie znalazłyby się dynamika, inspiracja, ogrom przeczytanych książek. W ja ukrytym — trudności z przyjmowaniem krytyki i obniżona pewność siebie w kontaktach z innymi.
— Poważnie? — Adrian był zdziwiony. — Ty masz niską pewność siebie? W życiu bym nie powiedział.
— A widzisz. Tak dobrze ukryte, że tylko w pewnych sytuacjach się odsłania — uśmiechnęła się Kasia. — Lata pracy — dodała.
— A jeśli nic mi nie przychodzi do głowy? — Maks wpatrywał się w pustą kartkę.
— To dam wam podpowiedź, tabelkę z określeniami, która pomoże ruszyć. Nie traktujcie jej jak wymóg, bardziej jako starter kreatywności. Kto chce?
Po chwili kontynuowali.
— Kolejnym krokiem będzie puszczenie kartki w kółko. Podajemy swoją w prawo, a na tej, którą dostaliśmy od sąsiada, dopisujemy informacje o właścicielu kartki. Zarówno to, co cenimy we współpracy, jak i to, co jest trudne. Dzieląc oczywiście na arenę — rzeczy, o których pewnie wie, i ja ukryte — rzeczy, których prawdopodobnie nie wie lub stara się je ukryć, a są widoczne. Po kilkudziesięciu minutach wypełnione kartki zaczęły wracać do właścicieli.
— Widzę, że czytacie informacje. Pamiętajcie o oddychaniu. Powstrzymajcie chęć komentowania, pytania, o co chodzi, kto to napisał. Po prostu oddychajcie. — Kasia ze skupieniem skanowała wzrokiem całą grupę.
» Sprawdź, co czujesz, kiedy to czytasz. Nazwij uczucia (w myślach, nie na głos). To może być lęk, wstyd, gniew, smutek, niepokój, zaskoczenie. Tak jakbyś opisywał objawy grypy.
» Posłuchaj, jaką historię sobie opowiadasz. Jakie czarne wątki ta historia zawiera. Zobacz, czy się nakręcasz. A może dotykasz właśnie jakiejś starej rany? Oddechem przypilnuj umysł, żeby zachował racjonalność. Czy to, co myślisz, to fakt, czy lękowa fantazja?
» Przeanalizuj, jak brzmi prawdziwy komunikat zwrotny. Nie dopisuj i nie domyślaj się. Twoim zadaniem jest podejść rzeczowo.
» Złap dystans. Wyobraź sobie, że to nie jest o tobie, tylko kartkę pokazuje ci kuzynka. Co byś jej powiedziała? Możesz też przenieść się w myślach o dziesięć lat do przodu. Czy z tej perspektywy wygląda to bezpieczniej? Pamiętasz, jak się stresowałeś egzaminami, maturą? Z obecnego punktu widzenia to nie było takie straszne. Nie jesteś jednowymiarowy. Żadne z określeń na kartce nie opisuje pełni ciebie. Bywasz i sigmą, i luzerem. Zarówno genialnym kreatorem, jak i przemęczonym zombie. Nie jesteś solą, żeby można ci było przyczepić jednoznaczną etykietkę.
Jak się czujecie?
— To ćwiczenie można zrobić tylko w takiej grupie jak nasza, gdzie się nie tylko długo znamy, ale też lubimy. — Maks był wyraźnie poruszony.
— Absolutnie masz rację. Literatura podaje minimum dziesięć miesięcy wspólnej pracy — potwierdziła Kasia. — Plus zaufanie w zespole. Bez tego będą albo sztuczne laurki, albo krwawa jatka.
— Ja chciałam podziękować — odezwała się wyraźnie wzruszona Ola. — Nie sądziłam, że to będzie takie miłe. Ta kartka zostanie ze mną na zawsze. Dziękuję.
— Ja też dziękuję.
— I ja.
— Ja też
Poruszonych głosów było więcej.
— Zaskoczyło mnie, że większość osób napisała o mojej dużej wiedzy inżynierskiej. W sumie to nie wiedziałem, że to jest widoczne — wyznał Adrian. — Nie wiem przecież wszystkiego, bo się nie da, ale staram się być na bieżąco. Głupio mi, jak nie mam odpowiedzi na już, tylko muszę poszukać. Wydawało mi się, że to będzie w trudnościach, ale nie.
— To dopiero by było wnerwiające! — Maks miał swoje zdanie na ten temat. — Nikt nie lubi gwiazdorów.
— Możesz jeszcze raz podać w punktach te kroki do ogarnięcia się przy krytyce? — poprosił Czarek. — Mimo że się lubimy i jestem pewien, że to z dobrego serca, to i tak serducho mi waliło jak bęben. Dopiero teraz stopuje.
— Oddychaj — przypomniała Kasia. — Duże emocje automatycznie spłycają nam oddech, żeby tylko nie czuć. A my właśnie chcemy pozwolić sobie na żywą tkankę i przyjęcie siebie w pełni.
Żadne blokady, które potem zamieniają się w chorobę, nie są nam potrzebne. Głęboki, mocny oddech do brzucha. Razem z wydechem: haaa. Przy silnych emocjach (na przykład kiedy dostajemy trudny feedback) kroki są następujące:
1. Przede wszystkim ODDYCHAJ! Bez komentarza, tłumaczeń, wyjaśnień. Tylko oddech.
2. Nazwij emocje, które czujesz. Jak inwentaryzacja w sklepie: lęk — raz, niepokój — dwa.
3. Sprawdź, jaką historię sobie opowiadasz. Jak ona na ciebie oddziałuje?
4. Zweryfikuj, jak brzmi prawdziwy komunikat zwrotny. Czy na pewno ta osoba mówi, że się nie nadajesz, czy tylko zwraca uwagę na pewien błąd?
5. Złap dystans. Spójrz z odleglejszej perspektywy. Z dużego, a nie małego ja. To, co jeszcze warto pamiętać:
» Jesteś wielowymiarowa i bywasz różna od samej siebie nawet bardziej niż od innych.
» Buddyści mówią, że każdy oddech stwarza nowego ciebie. W każdym momencie możesz podjąć decyzję o akceptacji lub transformacji czegoś, co ci już nie służy.
» A i tak będziesz działać w sposób, który określisz potem błędem lub porażką. A to będzie tylko kolejne doświadczenie, które buduje mądrość.
— Mocne — stwierdził Damian. — Zrobię to w piątek w swoim zespole.
— Ciekawe, że sam oddech już tak dużo zmienia. — Maks wydawał się szczerze zdziwiony. — Przetestuję to jutro, bo mamy zebranie i pewnie będą iskry lecieć.
— A to się jakoś łączy ze stylami zarządzania? — Jagoda miała pewien pomysł.
— W sumie tak.
Styl zachowania liderów, którzy są raczej zamknięci, nie pokazują swoich błędów i potknięć i trudno ich namówić do otwartej komunikacji, można nazwać stylem żółwia. Nie wiedzą, co się o nich mówi za plecami. Ich ja ukryte jest większe niż arena. Drugi typ to byliby prokuratorzy. Dużo czasu i energii wkładają w poszukiwanie informacji, ustalanie, kto, komu, dlaczego, co przekazuje. A jednocześnie niewiele zdradzają o sobie. Jednokierunkowa droga, bez wzajemnego dawania i brania.
Następny to menedżer, który dużo o sobie mówi, głośno chwali swoje sukcesy, nawet niektóre porażki omawia na spotkaniach, ale mało interesuje się swoimi podwładnymi. To taki słoń w sklepie z porcelaną. Duże strefy martwego pola (zakładam, że wiem, co się dzieje w zespole, ale tak naprawdę to nie mam pojęcia). No i do otwartego menedżera, z wysoką samoświadomością, który dba o swobodny przepływ informacji i którego można by nazwać sową. W jego zespole ludzie wiedzą, na czym stoją, dobrze rozumieją swój wpływ na innych i są dobrzy zarówno w dzieleniu się, jak i pozyskiwaniu informacji zwrotnych.
— Czyli fruniemy w kierunku sowy — skwitowała Magda.
Mail to: Kasia
From: Damian
Yo, Kasia,
zrobiłem to ćwiczenie Johari u siebie w zespole, ale w trochę innej formie. Poszedłem na skróty i dałem wszystkim tę twoją tabelę. Każda z dziesięciu osób miała zaznaczyć, jakie opisy z tabelki są według nich prawdą o mnie. Wystarczył krzyżyk. Bez limitu zaznaczeń. Oczywiście najpierw sam na swojej kartce pozaznaczałem to, co ja wiem o sobie. Zebrałem potem te wszystkie kartki (każdy zaznaczał na swojej, żeby nie sugerowali się tym, co zrobili inni) i porównałem ze swoją. No było zaskoczenie. Siedem osób zaznaczyło mi „nieufny”, a sześć „sprawia wrażenie leniwego”. Nigdy bym tak o sobie nie powiedział, ale najwyraźniej tak mnie odbierają.
Nie powiem, żeby to było przyjemne, ale wolę wiedzieć, co gadają za plecami. Nie jesteś w stanie zarządzać czymś, o czym nie masz pojęcia.
Damian
Mail to: Damian
From: Kasia
Dziękuję, że się podzieliłeś. Sprytny pomysł na wykorzystanie kartki!
Gdybyś potrzebował przegadać wyniki, to możemy się umówić na środę rano lub piątek po 12:00. E-mailem to zawsze niełatwo takie tematy zgłębić.
Gratuluję odwagi!
Kasia
Materiał powstał we współpracy z wydawnictwem Onepress