Koncerty
Polacy kochają Scorpions
„Wind Of Change”, „Send Me an Angel”, „Holiday”, „Big City Nights”. Arena Gliwice, Ergo Arena Gdańsk/Sopot. Kilkanaście tysięcy osób na obu koncertach. Niesamowita energia i moc. Scorpions ponownie zagrali w Polsce i znowu zrobili to w wielkim stylu.
Gdy w Gliwicach i na pograniczu Gdańska i Sopotu legendy rocka z impetem wbiegały na scenę, zdawało się, jakby zespół nie zestarzał się nawet o minutę, Scorpions z każdym kolejnym riffem zjednywał sobie kilkunastotysięczną publiczność.
Zanim to jednak nastąpiło na scenie zaprezentowała się polska formacja Lion Shepherd.
„Niezwykły czas, niezapomniane wieczory. Wyjść na scenę i zagrać u boku Scorpions to spełnienie marzeń. Jesteśmy niezwykle dumni, że mogliśmy wspólnie spędzić ten czas” – komentował Kamil Haidar, lider zespołu Lion Shepherd.
W końcu jednak nastały długo wyczekiwane momenty. „Going Out With a Bang”, „Make It Real” oraz „Is There Anybody There?” zaserwowali mistrzowie rocka. Były to idealne początki doskonałych wieczorów. Publiczność w Arenie Gliwice oraz Ergo Arenie była złakniona muzyki Scorpions. Fani reagowali na koncercie tak, jakby na swoich idoli musieli czekać kilkanaście lat, a nie kilkanaście miesięcy.
„Odwiedzamy nowe miasta, przyjeżdżamy czasami do tych samych miejsc, ale one wyglądają inaczej, jest więcej ludzi, jest fajniej… Może się zdawać, że niby to samo, przecież koncert odbył się w tym samym mieście, ale publiczność jest inna za każdym razem, jest coraz więcej młodych ludzi. Gramy już dla trzeciej generacji i jest w tym bardzo dużo radości” – skomentował Paweł Mąciwoda, basista Scorpions.
Ten zespół wymyka się ze wszystkich możliwych schematów, a radość, jaką widzimy na scenie i chemię między wykonawcami a fanami sprawiają, że pomimo upływających lat Scorpions nic nie traci na wartości. Wręcz przeciwnie – ciągle podbija serca i zdobywa nową, coraz młodszą publikę. Dwa koncerty odbyły w dwóch różnych częściach Polski, które dzieli ponad 560 kilometrów, ale fani reagowali tak samo żywiołowo. Wielu z nich było na obydwu występach. Zespół po raz pierwszy odwiedził Arenę Gliwice i powrócił do swojego ukochanego Gdańska.
„Scorpions są fenomenem: wszyscy znamy ich największe przeboje, wiemy, czego możemy się spodziewać na koncertach, ponieważ są one do siebie podobne. A jednak zespół ciągle potrafi przyciągnąć tłumy, które wyśmienicie bawią się podczas całego wieczoru, fani śpiewają doskonale znane sobie piosenki i bardzo żywiołowo reagują. Nasza agencja zorganizowała połowę wszystkich koncertów Scorpions w naszym kraju. Uczestniczyło w nich blisko 100 tysięcy osób. I pewnie zaprosimy zespół kolejny raz. Rockmeni przeżywają drugą młodość, a ich muzyka już chyba nigdy się nie znudzi” – powiedział Janusz Stefański z agencji Prestige MJM, która przygotowała dwa ostatnie koncerty Scorpions w Arenie Gliwice i Ergo Arenie Gdańsk/Sopot.
Koncert w Gdańsku był już szesnastym występem grupy w Polsce. Niemiecka legenda rocka grała między innymi w Warszawie, Krakowie, Gdańsku, Łodzi, we Wrocławiu, ale też w Zabrzu, Tarnowie i Ostrowie Wielkopolskim. Teraz zaś w Gliwicach. Za każdym razem – pomimo upływających lat – na koncertach pojawiały się tłumy fanów. Sukces, którego z pewnością grupie Scorpions może pozazdrościć wielu współczesnych wykonawców.
Zanim to jednak nastąpiło na scenie zaprezentowała się polska formacja Lion Shepherd.
„Niezwykły czas, niezapomniane wieczory. Wyjść na scenę i zagrać u boku Scorpions to spełnienie marzeń. Jesteśmy niezwykle dumni, że mogliśmy wspólnie spędzić ten czas” – komentował Kamil Haidar, lider zespołu Lion Shepherd.
W końcu jednak nastały długo wyczekiwane momenty. „Going Out With a Bang”, „Make It Real” oraz „Is There Anybody There?” zaserwowali mistrzowie rocka. Były to idealne początki doskonałych wieczorów. Publiczność w Arenie Gliwice oraz Ergo Arenie była złakniona muzyki Scorpions. Fani reagowali na koncercie tak, jakby na swoich idoli musieli czekać kilkanaście lat, a nie kilkanaście miesięcy.
„Odwiedzamy nowe miasta, przyjeżdżamy czasami do tych samych miejsc, ale one wyglądają inaczej, jest więcej ludzi, jest fajniej… Może się zdawać, że niby to samo, przecież koncert odbył się w tym samym mieście, ale publiczność jest inna za każdym razem, jest coraz więcej młodych ludzi. Gramy już dla trzeciej generacji i jest w tym bardzo dużo radości” – skomentował Paweł Mąciwoda, basista Scorpions.
Ten zespół wymyka się ze wszystkich możliwych schematów, a radość, jaką widzimy na scenie i chemię między wykonawcami a fanami sprawiają, że pomimo upływających lat Scorpions nic nie traci na wartości. Wręcz przeciwnie – ciągle podbija serca i zdobywa nową, coraz młodszą publikę. Dwa koncerty odbyły w dwóch różnych częściach Polski, które dzieli ponad 560 kilometrów, ale fani reagowali tak samo żywiołowo. Wielu z nich było na obydwu występach. Zespół po raz pierwszy odwiedził Arenę Gliwice i powrócił do swojego ukochanego Gdańska.
„Scorpions są fenomenem: wszyscy znamy ich największe przeboje, wiemy, czego możemy się spodziewać na koncertach, ponieważ są one do siebie podobne. A jednak zespół ciągle potrafi przyciągnąć tłumy, które wyśmienicie bawią się podczas całego wieczoru, fani śpiewają doskonale znane sobie piosenki i bardzo żywiołowo reagują. Nasza agencja zorganizowała połowę wszystkich koncertów Scorpions w naszym kraju. Uczestniczyło w nich blisko 100 tysięcy osób. I pewnie zaprosimy zespół kolejny raz. Rockmeni przeżywają drugą młodość, a ich muzyka już chyba nigdy się nie znudzi” – powiedział Janusz Stefański z agencji Prestige MJM, która przygotowała dwa ostatnie koncerty Scorpions w Arenie Gliwice i Ergo Arenie Gdańsk/Sopot.
Koncert w Gdańsku był już szesnastym występem grupy w Polsce. Niemiecka legenda rocka grała między innymi w Warszawie, Krakowie, Gdańsku, Łodzi, we Wrocławiu, ale też w Zabrzu, Tarnowie i Ostrowie Wielkopolskim. Teraz zaś w Gliwicach. Za każdym razem – pomimo upływających lat – na koncertach pojawiały się tłumy fanów. Sukces, którego z pewnością grupie Scorpions może pozazdrościć wielu współczesnych wykonawców.
Źródło informacji: Prestige MJM