Filharmonia Dowcipu i Waldemar Malicki Recenzja koncertu
Koncert “Filharmonia Dowcipu – The Best of – 15 lat na scenie”, który odbył się w niedzielę, był pełnym energii, humoru i doskonałej muzyki wydarzeniem, które oddaje kwintesencję tego, co przez ostatnie 15 lat Filharmonia Dowcipu oferowała swojej publiczności. Widowisko wypełniło salę radością, a muzycy na czele z Waldemarem Malickim oraz dyrygentem Bernardem Chmielarzem zapewnili niezapomniane wrażenia.
Już od pierwszych minut koncertu można było odczuć, że jest to coś więcej niż standardowa retrospektywa z okazji jubileuszu. Twórcy stanowczo podkreślili, że nie zamierzają popadać w sentymentalne wspominki. Zamiast tego postawili na świeże podejście do znanych motywów, łącząc klasyczne utwory muzyczne z nowymi, nieoczywistymi interpretacjami, często wkomponowanymi w humorystyczne skecze. Wartością dodaną był sposób, w jaki Malicki, Chmielarz i cały zespół bawili się muzyką i interakcją z publicznością, przeplatając poważne wykonania z przerywnikami komediowymi.
Podczas koncertu zespół Filharmonii Dowcipu nie ograniczał się jednak tylko do repertuaru znanego z przeszłości. Jak podkreślali twórcy, zainspirowani reakcjami publiczności, przygotowali również nowe „muzyczne szaleństwa”, które idealnie wpisywały się w ducha ich widowiska. To zaskakujące połączenie tradycji i innowacji przyciągnęło zarówno wiernych fanów, jak i osoby, które po raz pierwszy miały okazję doświadczyć niezwykłej atmosfery, jaką tworzy ta nietuzinkowa formacja.
Koncert “Filharmonii Dowcipu” był rozrywką, która trafiła w gusta każdego – zarówno miłośników klasyki, jak i osób szukających lekkiej, humorystycznej zabawy. Orkiestra pod batutą Bernarda Chmielarza zachwycała perfekcją wykonania, a każdy z muzyków miał okazję zaprezentować swój kunszt w błyskotliwych solówkach. Artyści pokazali, że potrafią nie tylko doskonale grać, ale i bawić publiczność, wplatając w występy anegdoty oraz zaskakujące, komediowe przerywniki.
Na szczególne wyróżnienie zasłużyły operowe głosy Anity i Marcina, którzy nie tylko poruszali serca swoją techniką wokalną, ale również zachwycali poczuciem humoru i dystansem do siebie. W ich występach śpiew operowy łączył się z elementami kabaretu, co sprawiło, że publiczność nie tylko podziwiała ich talent, ale też śmiała się razem z nimi. Ta radosna lekkość w podejściu do muzyki była jednym z głównych atutów tego wieczoru.
Jednym z humorystycznych momentów był przegląd walców – od klasycznych po te mniej znane, w tym żartobliwy walc krakowski i podlaski. Artyści brawurowo łączyli elegancję muzyki z groteskowymi interpretacjami, co tylko podkreślało ich ogromny talent oraz umiejętność bawienia się konwencją. To wszystko sprawiło, że koncert był pełnym wachlarzem doznań – od wyrafinowanej muzyki po błyskotliwy humor, co przyciągnęło szerokie grono odbiorców.
Całe wydarzenie z pewnością spełniło oczekiwania zarówno stałych bywalców, jak i nowych widzów. Filharmonia Dowcipu pokazała, że potrafi łączyć wysoką kulturę z zabawą, nie tracąc przy tym ani na jakości muzycznej, ani na humorze. To wydarzenie było prawdziwym świętem dla miłośników inteligentnej rozrywki i świetnej muzyki, a koncert udowodnił, że po 15 latach na scenie zespół wciąż potrafi zaskakiwać.
Publiczność nie pozwoliła artystom szybko zejść ze sceny, nagradzając ich owacjami na stojąco i wymuszając kilkukrotne bisy. Każdy z nich przynosił nowe emocje i kolejne zaskoczenia, a szczególną furorę zrobiła Ewelina Osowska, skrzypaczka, która nagle zaczęła śpiewać. Jej głos oczarował widownię, dodając nieoczekiwany, magiczny akcent do wieczoru. Owacje były tak długie, że każdy kolejny bis tylko podsycał entuzjazm widowni.
Warto jednak rozważyć inną organizację przestrzeni na potrzeby koncertów w sali ICE Kraków. Niestety, z niektórych balkonów nad sceną widzowie nie mieli pełnego widoku na Waldemara Malickiego, który był główną gwiazdą wieczoru. Jego występy przy fortepianie stanowiły kluczowy element koncertu, więc nieco inne rozłożenie orkiestry, na potrzeby tej sali, mogłoby zapewnić wszystkim uczestnikom możliwość pełnego podziwiania zarówno muzyki, jak i samych artystów.
Świetnie było w końcu zobaczyć ich na żywo :):)